- Jestem z Tobą szczęśliwy...szepnął, przytulając ją mocno do siebie w przerwie pomiędzy szaleństwem na parkiecie. W jednej sekundzie jej oczy zwilgotniały. Nawet nie próbowała tego ukryć. Nikt nigdy w ten sposób nie zwracał się do niej...Nawet mąż. Nie to żeby jej nie kochał. Bo kochał. Tego jest pewna. Tylko pogubił się w życiu i...nie zdążył odnaleźć. Przed laty przeznaczenie weszło w ich życie bez pukania, nikogo nie pytając o zgodę! Był listopad, godzina 6 rano. Ze snu wyrwał ją dźwięk telefonu...Wiadomość, niczym scena z horroru, obudziła ją błyskawicznie. Gdy za ścianą dzieci słodko spały, śniąc swoje dziecięce sny świat rozpadał się na kawałki...Jak automat chodziła po pokoju i powtarzała w kółko: jak ja to powiem dzieciom...Boże, jak ja to powiem dzieciom!!!!!!!!!!!! Jak udało jej się przeżyć kolejne sekundy, minuty, godziny, dni, miesiące, lata...? Tego do dzisiaj nie wie. Gdyby ktoś wtedy powiedział, wytrzymaj, czas przyniesie ulgę, znów będziesz mogła oddychać i normalnie żyć... Wydrapałaby mu oczy. Po wielu latach od tamtego telefonu, którym odebrano jej nadzieję i odarto z marzeń, sama potwierdza, że czas rzeczywiście leczy, koi, łagodzi. I to nie jest banał...
Wtuliła się mocniej w otwarte dla niej ramiona. Poczuła, że wpływa do bezpiecznego portu, że czas, jak najlepszy lekarz, zrobił swoje... Zamknęła oczy...poddała się rytmowi...bo właśnie Leonard Cohen, zmysłowym głosem śpiewał ulubioną balladę "I'm Your Man". Ciepła dłoń mężczyzny, jej mężczyzny, oplatała ją w talii. Zatraciła się w tym leniwym tańcu, poddała mu się całkowicie, Tak dawno nie tańczyła. A przecież taniec zawsze sprawiał jej radość. Uwielbiała to cudowne bujanie w rytmie muzyki. Nogi same odnajdywały właściwy rytm a ona pozwalając się prowadzić tonęła w roziskrzonych, wpatrzonych w nią oczach...
Przystanek "czterdziestka" nie wziął się znikąd. Delektuję się swoją 40-tką, cieszę dojrzałością, świadomością atutów i zalet, możliwością spełniania marzeń. Piszę ten blog bo pisanie jest dla mnie jak oddychanie. Będzie w nim o codzienności, zwyczajnie pięknej, o radości czerpanej z drobiazgów, o przeczytanych książkach, o podróżach, o odkrywaniu nowych smaków, miejsc, wrażeń...To jest jak poemat na cześć najpiękniejszego okresu w życiu...
Łączna liczba wyświetleń
46274
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak słów. Cudnie.
OdpowiedzUsuń