Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 5 sierpnia 2018

Jabłoń jak...członek rodziny

Fot: Patryk
Oprowadzając mnie po ogrodzie, Krzysio powiedział: "a teraz przedstawiam Ci mojego brata". Rozejrzałam się wokół, przetarłam oczy. Nic to nie pomogło. Oprócz wielkiego drzewa orzechowego, ciut zmaltretowanego przez czas,  i Krzyśka, wpatrującego się we mnie dziwnym wzrokiem nie widziałam nikogo. To niemożliwe żebym tak nagle i w dodatku wybiórczo oślepła. Na wszelki wypadek pogrzebałam w torebce w poszukiwaniu okularów. Drugie oczy też nic nie pomogły. Nadal nikogo, poza nami, nie widziałam. Słyszałam tylko odgłosy rozmów dobiegające z innej części ogrodu. Musiałam mieć nadzwyczaj głupią minę bo Krzysiek w końcu się nade mną ulitował i wyjaśnił: ten orzech jest jak brat! Rośnie w tym ogrodzie odkąd pamiętam. Przez lata dawał cień ale i wsparcie finansowe. Po takim oświadczeniu zbaraniałam do reszty. Jak to finansowe? ...Ano tak, ciągnął swoją tajemniczą opowieść Krzysiek., jednego roku orzechów było tyle, że za pieniądze z ich sprzedaży kupiliśmy materiał na budowę domu! 
Wtedy, traktowanie drzewa jak członka rodziny uznałam za przejaw Krzysiowego dziwactwa. Do czasu...