Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 grudnia 2015

O przytulaniu, rzeczywistości i rzeczach najważniejszych

Gdy ginę w ramionach kochanego mężczyzny cała staję się... spokojem, którym emanuje każda cząstka mojego ciała, każdy nerw, każda myśl. Bezcenne!
I kobiety, i mężczyźni w "tych sprawach" marzą o trzęsieniu ziemi, o czymś niesamowitym, takim naj...naj... W sumie nic dziwnego. W literaturze, która niemal wylała się spod piór różnego autoramentu pisarzy i pisarek, ośmielonych publikacją "Pięćdziesięciu twarzy Grey'a" facet ma być  w ciągłej gotowości a kobieta, nie dość że traci rozum na sam jego widok, to jeszcze pozwala się totalnie zniewolić, staje się uległą aż do bólu!
Jak to się ma do przeciętnych: pani i pana Kowalskich? Ano nijak! Po pierwsze przeciętny Kowalski w ciągu dnia jest tak zabiegany, zapracowany, zajęty zarabianiem na chleb, że wieczorem pada na pysk. Podobnie pani Kowalska, która oprócz pracy zawodowej musi jeszcze zająć się domem i dziećmi. O ile, wieczorem się nie pokłócą, bo ktoś znowu o czymś zapomniał, czegoś nie zrobił a przecież obiecał...to...w najlepszym wypadku, zasną w jednym łóżku. O "słodkim wariactwie" każde śni swój własny sen.
Zastanawiające, gdzie jest albo gdzie się zagubiła miłość okazywana każdego dnia w sposób zwyczajny. Ot, buziak na dzień dobry, słodki sms w ciągu dnia, łapka w łapce na spacerze, prosta kolacja z najzwyklejszą rozmową o tym jak minął dzień, o czym oboje Kowalscy marzą - schodzi na dalszy plan! A nawet jeżeli jest, jeżeli jeszcze się tli to ukrywa się ją tak żeby nikt nie miał do niej dostępu. No bo o czym tu mówić, czym się chwalić? A tak na prawdę w tej niby zwyczajności tkwi tajemnica. To czułość, delikatność, przywiązanie, oddanie, uśmiech znaczą więcej niż jednorazowa "ostra jazda".
Zachodzę w głowę, szukając odpowiedzi na pytanie: jak to jest z tą miłością w codziennym życiu? Gdy rzeczywistość, często skrzecząca przytłacza? Gdy wokół piętrzą się problemy, najróżniejsze, z pracą, dziećmi, pieniędzmi? Gdy frustracja rodzi frustrację? Jak w tym zamęcie zachować to co między dwojgiem ludzi piękne? Jak chronić, podsycać, rozpalać  uczucia i więzi? Niestety, nie znajduję gotowej recepty. Każdy, komu zależy musi sam szukać sposobów, najczęściej metodą prób i błędów. Pod warunkiem, że obojgu wystarczy sił, chęci i energii do tego żeby zabiegać i dbać o to co najważniejsze...

środa, 23 grudnia 2015

niedziela, 20 grudnia 2015

Susiec na Roztoczu, zatrzymaj się w biegu!

Rezerwat przyrody nad Tanwią - "Szumy". Fot. B.C.
Rzeczywistość skrzeczy. Codzienność przytłacza. Czujesz, że masz dość! Coś takiego zdarza się czasem każdemu, nie tylko mnie. Mam na to niezawodny sposób, testowany wielokrotnie. Trzeba spakować do plecaka wygodne buty, sportowe ciuchy i w drogę... Obierz kierunek: Susiec, powiat tomaszowski, województwo lubelskie. Wybierz dowolną kwaterę prywatną w centrum miejscowości, najlepiej w pobliżu pensjonatu szkoleniowo-wypoczynkowego "Sosnowe zacisze". Tam serwują domowe jedzenie, jak u mamy! Z kolei w miejscowym ośrodku kultury jest punkt informacji turystycznej, gdzie można otrzymać mapkę szlaków i mnóstwo cennych wskazówek. Szlak Szumów z rezerwatem nad Tanwią to jest to, co doceni każdy, kto potrzebuje ciszy i spokoju. Wędrując leśnymi ścieżkami, wciągając w płuca zapach lasu, wsłuchując się w szum "szumów" można wyciszyć emocje, ukoić nerwy, zapomnieć o codzienności ale też  odnaleźć wewnętrzny spokój i harmonię.  Wystarczy trzy dni w takim miejscu żeby naładować osobiste akumulatory pozytywną energią.

środa, 16 grudnia 2015

Telefoniczny monolog...nie mój!

Słyszę dzwonek komórki oznajmiającej, że ktoś chce ze mną rozmawiać...Wyświetla się imię przyjaciela...odbieram bo pewnie potrzebuje pogadać. Już po chwili żałuję, że na ten moment nie dostałam zaćmienia słuchu...Pada pytanie: "co u Ciebie"? Zanim jednak zdążę otworzyć usta żeby opowiedzieć o ciekawym szkoleniu, na którym dzisiaj byłam czy podzielić się myślami...z drugiej strony już płynie potok słów...Cóż, sama jestem sobie winna. Trzeba szybciej otwierać usta. Opowieść o tym jak minął dzień mojemu rozmówcy skutecznie zniechęca mnie do opowiadania o sprawach mnie zajmujących...Gdy już znam historię jednego dnia z życia pana X, pada ponownie pytanie "a co u Ciebie?". Wytrenowana odpowiadam "u mnie wszystko świetnie". No bo cóż, w tej sytuacji, mogę jeszcze dodać?

piątek, 4 grudnia 2015

Kwiaty...liścik i drżenie...

Kwiaty imieninowe i bilecik... Fot. B.C.
Kocham kwiaty...dostawać...zachwycać się ich pięknem...wdychać ich zapach.  Uwielbiam tę scenę w filmach gdy kurier przynosi kobiecie wielki bukiet kwiatów (w domyśle: od tajemniczego wielbiciela)...a ona? Zaciekawiona, szuka bileciku od nadawcy... znajduje i...rozjaśnia się w uśmiechu, wtula w nie twarz, wdycha ich zapach...albo z impetem ciska "wiecheć" do kosza... Dzisiaj, po raz pierwszy w życiu, taką filmową scenę przeżyłam osobiście...na krótką chwilę zabrakło mi tchu i odjęło mowę...a bilecik przyprawił o drżenie serca...Dziękuję!