Łączna liczba wyświetleń

środa, 29 kwietnia 2020

Swojski golas

Fot: B.C
Pieróg roztoczański, pokrojony w plastry, otoczony cieniutką skórką chrupiącego ciasta, posypany natką pietruszki, podawany z przyjemnie orzeźwiającym zsiadłym mlekiem  smakuje wybornie, zwłaszcza latem. Po spacerze uliczkami Zamościa, zwanego nie bez powodu Padwą Północy, przyjemnie jest przysiąść w ogródku restauracji Bohema w Rynku, odpoczywać,  rozkoszować  regionalnym smakiem i jednocześnie podziwiać urodę starego miasta. Zamość to miasto, do którego chętnie się wraca, ma swój klimat, przyciąga, czaruje. Trudno się oprzeć jego urokowi. Teraz, gdy świat opanował wirus, gdy zostaliśmy niemal siłą zamknięci w domach, przywołuję miłe wspomnienia, wracam myślą do miejsc, które są mi bliskie, które pokochałam. Te miejsca częstą mają swój niepowtarzalny smak. Jest kolejna sobota w domowym areszcie. Zachciało mi się poeksperymentować, pomieszać w garnkach, sprawić sobie i bliskim przyjemność... no i namieszałam. Golasa biłgorajskiego ożeniłam z pierogiem roztoczańskim. Coś dodałam, z czegoś zrezygnowałam, coś podsmażyłam, coś ugotowałam, wymieszałam, upiekłam  i... Ta dam! Wyszło danie, którym zajadała się cała rodzina a ja mam kolejną sprawdzoną recepturę w moim przepiśniku.

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Anielski orszak...Historii z czerwonymi butami w tle odcinek dwunasty.

Źródło: internet
Kamila dostała zlecenie od redakcji jednego z tygodników. Miała przygotować cykl artykułów o tym jak sobie radzić w różnych sytuacjach w czasie epidemii. Redakcja wskazała kilka tematów, na których jej zależało, pozostałe Kamila miała wymyślić sama. Wśród narzuconych był taki, którego wziąć nie mogła i nie chciała. Aż się wzdrygnęła gdy zobaczyła akurat ten temat na liście. Redaktor naczelny pisma, wściekł się, nie przebierał w słowach, krzyczał, że w dupie jej się poprzewracało, że takich dziennikarzy jak ona to on ma na pęczki, zagroził, że przekaże zlecenie komuś innemu, kto weźmie wszystko z pocałowaniem ręki. Kamila, stała ze spuszczoną głową,  jak karcona uczennica, błyskawicznie analizowała swoją sytuację finansową. Nie jest tak źle, z głodu nie umrę  bez tego zlecenia, najwyżej będę bardziej  oszczędzała, poszukam też innego zlecenia i jakoś dam sobie radę, stwierdziła w myślach i podniosła dumnie głowę. Podziękowała za poświęcony czas, odwróciła się i wyszła. Rozumiała wzburzenie naczelnego ale nie musiał od razu się na nią drzeć. Gdyby wiedział dlaczego nie chce pisać o śmierci i pogrzebach na pewno by ją zrozumiał a tak...No cóż, zawsze był porywczy.
Telefon zadzwonił o 7 rano... Kamila poczuła jak chłód wpełza jej pod koszulkę. Z ociąganiem sięgnęła po telefon. Poranne telefony jeszcze nigdy nie zwiastowały dobrych wiadomości...
- Słucham - odezwała się cicho i niepewnie. Telefonowała jej chrzestna mama. Kamila słuchała, nie wiedziała co mogłaby powiedzieć... Wiedziała za to, że napisze ten tekst dla prasy, przed którym tak się broniła. Będzie to jej osobiste wyznanie. Ze słuchawką w dłoni pobiegła do komputera. Opowieść niemal wypłynęła z jej głowy i serca...