Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 marca 2020

Zapiekanka, przepis na życzenie

Fot. K.C.
Gotową zapiekankę przyniosła  jednego razu na "złot czarownic" M. Spokojnie, zlot czarownic to nic strasznego. To, tylko i aż,  spotkania przyjaciół, które odbywają się z nieregularną częstotliwością, słowem od czasu do czasu. Jak się okazuje nie jest łatwo kilka osób zebrać w jednym miejscu i czasie. Dość, że parę  razy w roku się to udaje. A wtedy...dla podkreślenia wyjątkowości chwili... wykorzystujemy smaki. Na tym zyskuje moja codzienna kuchnia, staje się bardziej urozmaicona. Zapiekanka M. zachwyciła moje kubki smakowe. Nic dziwnego. Wszystko co wychodzi spod jej ręki smakuje obłędnie, nawet te najprostsze i najzwyklejsze dania. Nie trudno się domyślić, że od razu zanotowałam przepis i przetestowałam go już kilkakrotnie przy innych okazjach. Dzielę się przepisem  tutaj bo  jest wyjątkowo niekłopotliwy w wykonaniu a smak potrawy zaspokaja najbardziej wymagające podniebienia.

wtorek, 24 marca 2020

Jak leziesz, ofermo! Próbki pseudo literackie. Odsłona kolejna

Źródło: internet
Wan - din, Wan- din, wan-din, pieprzona chińska dzielnica! Mężczyzna na oko sześćdziesięcioletni, średniego wzrostu, z czupryną niesfornych włosów na głowie szedł środkiem ulicy, kopiąc porzuconą przez kogoś puszkę po coca-coli. Mruczał z wyraźną irytacją jakby po chińsku: wan-din, wan-din...
- Ale skąd tutaj, na prowincji, Chińczyk? Zofia dokonała szybkiej lustracji, ten ktoś na Chińczyka nie wyglądał, zdecydowanie odbiegał od kanonów chińskiej urody.  Może wariat jakiś? - Ukryta za krzewami malin, nie spuszczała oka z przedmiotu obserwacji. Miała wprawę. Była świeżo po lekturze cyklu kryminałów Katarzyny Puzyńskiej o policjantach z Lipowa. Zasady policyjnych działań operacyjnych miała w jednym paluszku. Zaintrygowana  dziwnym zachowaniem "obiektu" postanowiła sprawę niezwłocznie wyjaśnić. Z miseczką pełną malinowych pędów jednym susem wyskoczyła  na drogę, rzucając się prosto pod nogi podejrzanego typka, o mało co go nie taranując.