Kamila szła niespiesznie lubelskim deptakiem, rozglądała się i uśmiechała do przechodniów. Lubiła takie chwile. Traktowała je jak najlepszy eksperyment. Uśmiechała się do obcych ludzi na ulicy i obserwowała ich reakcje. Za każdym razem okazywało się, że ogromna większość ma z tym problem. No bo nie wiadomo jak reagować na kobietę, która szczerzy się do obcych. Czego chce? O co jej może chodzić? Niektórzy, na wszelki wypadek udają, że własne myśli absorbują ich tak bardzo, że nie dostrzegają niczego i nikogo wokół. Inni rozglądają się nerwowo na boki, sprawdzając do kogo ta kobieta się uśmiecha? Do głowy im nie przyjdzie, że właśnie do nich! Pewnie są i tacy co myślą sobie "wariatka jakaś", śmieje się jak "dziad do sera". Na szczęście, w miażdżącej mniejszości, to fakt, ale jednak są - i to jest optymistyczne - tacy co w naturalny sposób na uśmiech odpowiadają uśmiechem. Kamila prowokowała uśmiechem. Zmuszała ludzi żeby na nią popatrzyli. Uwielbiała przeglądać się w oczach napotkanych ludzi jak w lustrze. Za każdym razem widziała inną siebie. Lustra oczu były tak różne.
Wypatrywała wśród tłumu przyjaznego spojrzenia niebieskich oczu. Wyobrażała sobie, że właściciel takich oczu zastępuje jej drogę, uśmiecha się do niej promienne i ...zaprasza na kawę do Vanilla Cafe. Taka przyjemna mrzonka, którą dawno temu ustawiła w długiej kolejce do spełnienia...może kiedyś...O rany! Nie zdążyła dokończyć myśli bo oto najpyszniejsze lody ze słonym karmelem, które kupiła w "Bosko" wylądowały z głośnym plaśnięciem na torebce eleganckiej kobiety. Jakaś niewidzialna siła wytrąciła lody z ręki Kamili. Dziewczyna zamarła! Kobieta jeszcze nie do końca rozumiała co się stało...czyżby miała pecha znaleźć się w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednim miejscu. A "niewidzialna siła", odziana w obłędnie błękitną koszulę stała jakby wrosła w ziemię. Z miną winowajcy mamrotała tylko w kółko przepraszam, przepraszam, przepraszam. Kamila patrzyła jak urzeczona...przed nią stał mężczyzna o jasnym spojrzeniu niebieskich oczu, zakłopotany, chyba nawet trochę przerażony...Gorączkowo szukał czegoś po kieszeniach. W końcu, uzbrojony w białą, jedwabną chusteczkę z monogramem...- rany! Kto dzisiaj nosi takie chusteczki! - mamrocząc swoje "przepraszam", rzucił się do wycierania torebki ślicznej pani. A ta popatrzyła na Kamilę i jak na komendę obie parsknęły głośnym śmiechem. Pan "jedwabna chusteczka" nabrał powietrza, znieruchomiał na ułamek sekundy, popatrzył to na jedną to na drugą kobietę, po czym opadł na ławkę i ukrył twarz w dłoniach. Jego plecami wstrząsnął dreszcz. Teraz to one znieruchomiały a śmiech uwiązł im w gardle. Spojrzały na siebie skonsternowane. - Płacze? - szepnęła Kamila do Nieznajomej. Obie rzuciły się na ratunek. W samą porę. Biedak o mało się nie udusił od tłumionego śmiechu. Trójka nieznajomych siedziała na ławce a ich śmiech niósł się deptakiem hen daleko. Justyna - powiedziała nieznajoma i wyciągnęła rękę, Kamila - podała jej swoją. A ja jestem Piotr. To co, drogie panie? Kawa i lody w Vanilla Cafe w ramach przeprosin?
Przystanek "czterdziestka" nie wziął się znikąd. Delektuję się swoją 40-tką, cieszę dojrzałością, świadomością atutów i zalet, możliwością spełniania marzeń. Piszę ten blog bo pisanie jest dla mnie jak oddychanie. Będzie w nim o codzienności, zwyczajnie pięknej, o radości czerpanej z drobiazgów, o przeczytanych książkach, o podróżach, o odkrywaniu nowych smaków, miejsc, wrażeń...To jest jak poemat na cześć najpiękniejszego okresu w życiu...
Łączna liczba wyświetleń
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie przyzwyczaję się. Ty uparcie nazywasz "niby" i "prawie", a zaczynasz nas, którzy tu zaglądamy, przyzwyczajać do naprawdę dobrej literatury. To nie jest, droga B., jakiś bazgrołek. To jest kawałek fajnie napisanej przygody, którą chętnie zobaczyłabym w jakiejś, większej na pewno, całości. w końcu "iesbeeny" wolne są... Naprawdę, szczerze się uśmiałam przy tym czytaniu. Szacun!
OdpowiedzUsuńBasiu dobry kawałek psychologii wnikliwa narracja. Zgadzam się. Dobry fragment prozy.Pozdrawiam serdecznie i życzę weny Do kontynuacji
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam, Drogie Panie. Takiego właśnie pozytywnego "kopa" potrzebuję bo ciągle mam wątpliwości.
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, pisz nie ociągaj się:)
OdpowiedzUsuńPisz... plis
OdpowiedzUsuń