Latte fiołek. Fot. JP |
Za to w wirtualnej przestrzeni znalazłam bloga: http://katerina2804.blogspot.com/2013/04/syrop-fiokowy.html a w nim recepturę przyrządzania syropu fiołkowego. I teraz z niecierpliwością czekam aż zakwitną fiołki!
Przystanek "czterdziestka" nie wziął się znikąd. Delektuję się swoją 40-tką, cieszę dojrzałością, świadomością atutów i zalet, możliwością spełniania marzeń. Piszę ten blog bo pisanie jest dla mnie jak oddychanie. Będzie w nim o codzienności, zwyczajnie pięknej, o radości czerpanej z drobiazgów, o przeczytanych książkach, o podróżach, o odkrywaniu nowych smaków, miejsc, wrażeń...To jest jak poemat na cześć najpiękniejszego okresu w życiu...
Latte fiołek. Fot. JP |
Myślę ,że to niezidentyfikowane zielsko to lawenda ,a o takim napoju to ja jeszcze nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńTo by się nawet zgadzało bo wnętrza owej kawiarenki były w kolorze lawendowym, łącznie z super wygodną kanapą i kwiatami w doniczkach... O tym, że można podać latte z dodatkiem syropu fiołkowego też nie wiedziałam, mało tego nie miałam pojęcia o istnieniu syropu z fiołka. Teraz już wiem. Można kupić gotowy ale ja spróbuję przyrządzić własnoręcznie...Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że to lawenda. Zapach fiołków uwielbiam. Ostatnio biegałam obok biblioteki i szukałam pierwszych kwiatów. Obecnie mam już całe kępki kwitnących. Zapraszam
OdpowiedzUsuń