Idą leśną ścieżką. Ona i On.
Trzymają się za ręce. Zakochani, radośni, z beztroską chwili wymalowaną
na twarzach. Jej zwiewna, rozkloszowana spódnica w kolorowe kwiaty pieści uda delikatnością materiału. Piersi ubrane w koronki kusząco
falują pod koszulką. Z oddali słychać szum górskiego potoku. Nad głowami
ptactwo wygrywa miłosne koncerty. Powietrze aż iskrzy od żaru spojrzeń.
Wreszcie są sami. Nikt nie rozprasza ich bliskości. On spija
spojrzeniem każde słowo wypływające z jej ust. Słucha uważnie jakby się
bał uronić cokolwiek z jej opowieści. A ona przerywa w pól słowa
oczarowana czerwienią jego warg. Wewnętrzny chochlik nakazuje
natychmiast sprawdzić ich smak. Jeszcze tylko dyskretna lustracja
otoczenia czy aby na pewno nikt im nie przeszkadza i już jej usta łącza
się z jego w wilgotnym pocałunku. Charakterystyczny impuls naładowany
pragnieniem biegnie w dół aż do magicznego miejsca ukrytego w starannie
wypielęgnowanym trójkąciku kręconych włosków. Jakby na
zawołanie...las rzednie a przed nimi rozpościera się bajeczna polana z obłędnie miękkim. zielonym dywanem z mchu. Czyżby przyroda wyczuwała ich nastroje, potrzeby i pragnienia
chwili? Spontanicznie zrzucają
sandały. Stopy łaskocze miękkość mchu a oni z rozpostartymi
ramionami z wzrokiem skierowanym w czyste, błękitne niebo wirują w radosnym tańcu. W muzykę lasu
wdzierają się ich ciche zaklęcia "kochaj mnie". Marzenie, dawno
zapomniane, nieoczekiwanie rozjaśnia umysł. Kobieca fantazja podsuwa
rozwiązania. W głowie się kręci od wirowania w kółko. Miękkie ramiona
mchu zdają się czekać na ten moment, pada jak długa pośrodku polany.
Ale co to, nie tylko mech ją otula. Silne męskie ramiona amortyzują
upadek. Spódnica wirując odsłoniła opalone uda. Jego wzrok biegnie
właśnie tam gdzie skóra łączy się z materią. Jego dłoń naśladując oczy
gładzi odsłonięte udo. Tak się zaczyna spełnianie jej marzenia...
Zna
je, tyle razy mu je opowiadała, ze szczegółami najmniejszymi. Długo
szukał odpowiedniej polany. Aż wreszcie znalazł. Przypadkiem podsłuchał
rozmowę nieznajomych. W tajemnicy przed nią pojechał sprawdzić miękkość
mchu. Był idealny aby spełnić jej marzenie. Jedno z wielu. Zaaranżował
wypad. A wcześniej nakłonił do kupna spódnicy. Widział jak wpatrywała
się w nią ilekroć, wracając do domu, mijali witrynę sklepu Orsai.
Kosztowała fortunę. Uparła się, że nie wyda aż tyle pieniędzy za zwykłą
kieckę. Nie dała się przekonać, że to przecież nie jest zwykłe ubranie
ale kiecka-marzenie! Zgodziła się jedynie przymierzyć. Leżała idealnie. Wyglądała w niej pięknie. Chciał ją widzieć w niej na tej polanie z
marzeń. Bez tego kawałka kolorowego materiału jego plan nie mógł się udać. Jak przekonać upartą kobietę? Tyle razy się nad tym głowił i jak dotąd nie znalazł skuteczniejszej metody niż podstęp. Nazajutrz poszedł do tego sklepu sam. Dzisiaj już nie
wie co naopowiadał ekspedientkom, że zgodziły się następnego dnia o
ściśle określonej godzinie, dokładnie wtedy gdy oni będą tamtędy
przechodzili, dokonać fikcyjnej przeceny tej jednej jedynej spódnicy.
Odstawił szopkę przed sklepem. Był przekonujący bardzo. Do domu wrócili z
wymarzoną spódnicą. A w ciągu kilku najbliższych dni jechali odkrywać
nowe miejsca. Tak jak to zwykli robić w każdej wolnej chwili.
A
teraz są tutaj oboje. W miejscu, które Ona dawno temu sobie wymarzyła a
On po latach je odnalazł. I oto trzyma ją w ramionach, taką rozkosznie roześmianą, ubraną w cudną spódnicę w drobne, kolorowe kwiaty i różową koszulkę prowokacyjnie rozpiętą na piersiach. W takich okolicznościach krew
zaczyna szybciej krążyć. Ciepło rozgrzewa każdy zakamarek ciała. Zespół
niespokojnych rąk uaktywnia się u obojga. Muskanie opuszkami palców
nagiej skóry wywołuje drżenie i...pragnienie studiowania mapy ciała. I już nagłej twardości nabrzmiałych piersi ukryć
się nie da, podobnie jak męskości rozpierającej dżinsy. Bo i ukrywać
nie ma potrzeby.
- Kochaj mnie...zmysłowy szept wypełnia
polanę. I trudno stwierdzić czyj to szept...Oboje stają się połączoną
plątaniną rąk i nóg, mieszaniną oddechów i szeptów, kumulacją pragnień i
tęsknot. Gotowy scenariusz tej chwili leży w jej umyśle, w szufladzie z
napisem "Marzenia". Otwiera ją bez trudu. Poszczególne sceny wysypują się jedna po drugiej. Niecierpliwymi palcami rozpina
guziki jego koszuli, on - niczym w lustrzanym odbiciu - robi to samo.
Ustami pieści delikatnie piersi tuż nad koronką biustonosza. Ręce
wędrują w poszukiwaniu zapięcia, chwile się z nim mocują aż
wreszcie...ach...dwie jędrne, nabrzmiałe pożądaniem kule zostają
uwolnione. Przygląda się im zachwycony. - Są piękne -
szepcze. Swój zachwyt wyraża najpiękniej jak potrafi, pieści paluszkami,
obsypuje pocałunkami, delikatnie ssie i podgryza. A świat w tej jednej chwili zatrzymuje się w miejscu. Liczy się tylko tu i teraz. Ona i On i polana z mchu...
Przystanek "czterdziestka" nie wziął się znikąd. Delektuję się swoją 40-tką, cieszę dojrzałością, świadomością atutów i zalet, możliwością spełniania marzeń. Piszę ten blog bo pisanie jest dla mnie jak oddychanie. Będzie w nim o codzienności, zwyczajnie pięknej, o radości czerpanej z drobiazgów, o przeczytanych książkach, o podróżach, o odkrywaniu nowych smaków, miejsc, wrażeń...To jest jak poemat na cześć najpiękniejszego okresu w życiu...
Łączna liczba wyświetleń
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz