Widok z zamku. Fot. J.P. |
Mogłabym przysiąc, że czułam też ledwo wyczuwalny swąd spalanej na stosie czarownicy. Rozglądałam się nerwowo na boki bo a nóż ktoś rozpozna we mnie czarownicę? Tym bardziej, że kilka szczegółów się zgadza: podobny wiek, takie samo imię jak - ostatnia czarownica w Europie, spalona na stosie właśnie tutaj, w Reszlu...Co z tego, że od tamtego pamiętnego dnia czyli 21 sierpnia 1811 r. minęło ponad 200 lat? No bo niby skąd pewność, że to była ostatnia wiedźma? Barbara Zdunk, 42-letnia pasterka, matka czwórki dzieci miała pecha. "Najwyższe Oblicze" ówczesnego wymiaru sprawiedliwości uznało, że za pomocą czarów sprowadziła na Reszel pożar. W ciągu jednej wrześniowej nocy 1807 r. ogień strawił wiele budynków w mieście, w tym zamek. Miała kobieta moc żeby tak od razu pół miasta unicestwić...Zrobiła to ponoć w akcie zemsty za porzucenie jej przez faceta, co to najpierw się z nią związał a potem porzucił i (niczym tchórz) schronił się w Reszlu. Jakby tak logicznie pomyśleć to jak inaczej miała tchórza z nory wykurzyć? W obliczu strawionego pożarem miasta na logikę nie było czasu. Winnego trzeba było szybko znaleźć, osądzić i widowiskowo ukarać. W tej sytuacji Baśka nie miała żadnych szans! Musiała spłonąć!
Od tamtych wydarzeń minęły wieki, stosów na czarownice już się nie układa ale czy na pewno nie poluje się na czarownice? Za to głowy nie dam... A w Reszlu, sennym miasteczku, otulonym płaszczem historii, od lat w okresie wakacyjnym odbywa się widowisko plenerowe, inspirowane aktem spalenia Barbary Zdunk, ostatniej czarownicy w Europie!
Aż strach tam jechać ...kto wie kogo tym razem spalą??
OdpowiedzUsuńFajny zastrzyk historii, z ciekawością przeczytałam, niestety tam nie byłam ...jeszcze :):):)