Fot. B.C. |
- Pogięło cię! Śniadanie do łóżka? - Wszędzie okruchy, pościel pozalewana kawą! To nie dla mnie!
- Proszę...szepnęła nieśmiało...
- To jest jakaś totalnie przereklamowana romantyczna bzdura. Nie zgadzam się! - wykrzykiwał biegając po pokoju.
- I
tak oto czar prysł! - powiedziała bardziej do siebie niż do
niego i zanurkowała pod kołdrę. Nie chciała dłużej patrzeć na
faceta, który nie ma za grosz wyczucia sytuacji! Żeby robić taką
aferę z powodu śniadania? Mógł po prostu powiedzieć, że mu się nie chce albo że jest kulinarnie niepełnosprawny!
Zrozumiałaby i sama przygotowała śniadanie dla nich dwojga, a
tak? Szkoda gadać...
Odetchnęła z ulgą gdy usłyszała zdawkowe: „muszę lecieć!" i
nic nie znaczące „zadzwonię”. Wcale nie chciała żeby
dzwonił. Owszem było jej przykro...ale...Wyskoczyła z łóżka
fałszując słynne ”...facet to świnia...” (przebój zespołu Big Cyc). Głosu to ona
zupełnie nie ma. No i co z tego. Ma za to mnóstwo innych zalet.
Potrafi na przykład upiec najlepszy na świecie sernik z truskawkami. Tajemnica
tkwi w głównym składniku jakim jest ser, koniecznie od cioci
Mieczysławy, Janki albo Wiesi. Chociaż mistrzynią w przyrządzaniu
sera metodą tradycyjną jest Mieczysława. Kobieta nowoczesna.
Prekursorka sztuki gotowania w niewielkiej wsi na Lubelszczyźnie.
Gar mleka ogrzewa się na kuchni, nie za długo bo wtedy ser będzie
zbyt suchy, nie za krótko też bo wtedy zamiast sera wyjdzie mało
apetyczna breja. Tu potrzebne jest wyczucie. To wielka sztuka,
odchodząca w zapomnienie wraz z ludźmi, niestety... Dość, że
takiej pokusie jak jej sernik z ciocinego sera nikt nie jest się w
stanie oprzeć! Może w lodówce jest jeszcze kawałek, pomyślała z nadzieją.
Może ten gbur, który właśnie zatrzasnął za sobą drzwi nie
zeżarł wszystkiego. Zaparzyła kawę w ulubionym kubku,
usiadła w ulubionym fotelu w pozie zupełnie nie pasującej do
statecznej "czterdziestki". Mieszanina smaków, kawy i niebiańskiego wręcz
sernika, podziałała kojąco. Gdzieś
przecież musi by ten
konkretny KTOŚ tylko dla niej...mężczyzna z klasą i wyczuciem, który potrafi dbać o swoją kobietę, pozytywnie zaskakiwać i okazywać uczucia!
Uwagi na marginesie: W kwestii sera i sernika rzecz jest w 100 procentach autentyczna, co do gbura wspomnianego co to zupełnie nie ma wyczucia, rzecz jest na szczęście tylko fikcją i nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Z czego, rzecz jasna, ogromnie się cieszę. A ten konkretny KTOŚ, głęboko wierzę, że istnieje na prawdę a nie jest li tylko wytworem mojej wyobraźni.
Fajnie napisane ,może z tego początku powstanie ciąg dalszy ?A ser tradycyjnie robiony jadam....jeszcze dopóki ktoś go umie zrobić ,a jest nią ciocia mojej koleżanki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję...szczerze mówiąc bałam się reakcji...Przymierzam się do nagrania filmiku o wytwarzaniu sera. Za kilka lat będzie to unikat!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Rzeczywiście dobry pomysł, czekam na rezultat. Jeszcze do niedawna, nieomal w każdym domu na wsi powstawała domowy ser. A teraz dzieci nie wiedzą jak wygląda krowa. Ale przecież wszystkim jest wiadomo, że mleko jest ze sklepu:) podobnie jak ser:)
UsuńA jeśli chodzi o pierwszą część, też czekam na cd. U mnie taca na nóżkach stoi od roku w centralnym miejscu kuchni, na razie jest tylko jeszcze jednym meblem.
UsuńZaiste, czyste przeciwieństwo moich doświadczeń.
OdpowiedzUsuńI nie o serze mówię :)