Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 stycznia 2022

Tajemniczy sms. Historii z czerwonymi butami w tle odcinek piętnasty

 

Noworoczne spotkania były nieodłącznym elementem końca roku. Szefowa miała hopla na tym punkcie. Choćby mieli największy kocioł w pracy, choćby się waliło, paliło, wszyscy, bez wyjątku, dzień przed Sylwestrem punkt 15 mieli obowiązek pojawić się w sali konferencyjnej. A tam czekały na nich przygotowane słodkości, lampka dobrego szampana i szefowa obdarowująca każdego dobrym słowem i jakimś miłym drobiazgiem. Piotr bardzo lubił te spotkania. Generalnie dobrze im się razem pracowało. Zdarzały się czasem jakieś nieporozumienia, ktoś komuś nadepnął na odcisk ale podczas tych noworocznych spotkań oczyszczali atmosferę, to co było niedobre zostawiając w starym roku. Zasada była prosta - nikt się w tym dniu nie obrażał a uwagi kolegów przyjmował na klatę. Dzięki temu w Nowy Rok wchodzili z uśmiechem i w pełnej zgodzie ze sobą. Piotrowi bardzo to odpowiadało. Lubił te spotkania.  Nawet kiepskie żarty kolegów w tym dniu, wyjątkowo go nie raziły. Jednak dzisiaj, coś z nim było nie tak, gdy ktoś, unosząc kieliszek z szampanem w jego stronę, życzył mu szampańskiego Sylwestra, poczuł się dziwnie. W jednej chwili jego idealny plan na sylwestrowy wieczór stracił urok. Zamierzał ten jedyny w roku wieczór spędzić w dresie, na kanapie, z książką,  michą sałatki i może jakimś drinkiem albo kieliszkiem wina. 

Znajomi próbowali go wkręcić w sylwestrową randkę w ciemno ale kategorycznie odmówił. Podkpiwali z niego, że żyje jak mnich, że powinien znaleźć sobie dziewczynę i trochę zaszaleć.  Pewnie mieli rację. Co z tego skoro nie spotkał jeszcze tej Jedynej! Pewnie dlatego nie chciało mu się spędzać Sylwestra w towarzystwie zakochanych par, nie w tym roku. Co prawda nigdy nie dali mu odczuć, że im przeszkadza ale w ten wyjątkowy w roku wieczór postanowił dać przyjaciołom od siebie odpocząć. Nie chciało mu się udawać, że dobrze się bawi. Szedł do domu spacerkiem, dzień był pochmurny ale ciepły. W  mijanych sklepach nie znalazł kurczaka na sałatkę. Cholera, jutro rano będzie musiał iść do sklepu. Od kilku dni "chodził" za nim smak sałatki z pieczonym kalafiorem. Samo przygotowywanie tej prostej potrawy sprawiało mu przyjemność. Metodycznie wykonywał wszystkie czynności z przepisu, który znalazł w szufladzie z dokumentami. Skąd się tam wzięła kartka z wydrukowanym przepisem nie miał pojęcia. Postanowił przetestować recepturę. I zauroczył go wyjątkowe połączenie  smaków:  pieczonego kalafiora, ostrość papryki chili, prażonych orzechów, kurczaka w ziołach...Właściwie to mógłby jeść samego kalafiora skropionego oliwą i upieczonego na złoto z dodatkiem papryki chili. W sylwestrową noc chyba jednak nie wypadało iść na łatwiznę. Przygotuje michę sałatki według przepisu. Kolejne czynności miał zapisane w pamięci, odtwarzał je po kolei:

Kalafior podzielony na różyczki, obsypany papryką chili, skropiony oliwą i posolony, przypiekał w piekarniku  na rumiano. Filet z kurczaka kroił w kostkę, skrapiał sokiem z cytryny, polewał odrobiną sosu sojowego  i smażył w przyprawach. Orzechy prażył na suchej patelni. Czerwoną cebulkę kroił w drobną kostkę. A potem w wielkiej misie układał: kalafior, cebulkę, pomidorki koktajlowe, kurczaka. Całość posypywał orzechami i koperkiem. Do tego przyrządzał sos czosnkowy. Jogurt grecki mieszał z odrobiną majonezu, dodawał przeciśnięty przez praskę czosnek, przyprawiał pieprzem. Sos podawał w oddzielnej miseczce. Na talerz nakładał sobie trochę sałatki, polewał sosem i delektował się smakiem. Czasem robił jeszcze do tego "suchy chleb dla konia". Tak nazywał pieczywo z tostera. 

Wstanie jutro i pójdzie po kurczaka. Zrobi sobie kulinarną ucztę. Wyłączy telefon i spędzi miły wieczór w najlepszym (swoim) towarzystwie. Ha ha! Zrobiło się po północy, trzeba iść spać. Pik! Pik! Sms o pierwszej w nocy? Pewnie kumpel coś sobie przypomniał. Nie, to nie kumpel. Hm, kto to może być?

- "Pewnie już smacznie śpisz. Przepraszam, nie powinnam pisać o tej porze. Pomyślałam, że może miałbyś ochotę na kawę i pogaduchy jeszcze w starym roku? Głupie pytanie. Pewnie idziesz na wielki bal. Szampańskiego Sylwestra zatem. Baw się dobrze!" - Piotr chwilę bił się z myślami, odpisać czy nie odpisywać? Ciekawość jednak zwyciężyła. Wystukał krótkie: 

- Na kawę zawsze mam ochotę. A kto  pyta? - Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.

- Justyna. Ta od torebki. Pamiętasz?

Justyna? Ta Justyna? Jak mógłby zapomnieć? Pytał sam siebie, jak jakiś kretyn. W końcu wystukał:

- Oczywiście że pamiętam. Z przyjemnością wypiję z Tobą kawę. Tylko kiedy? Jutro pewnie idziesz na bal. 

- Nie idę. - Odpowiedziała natychmiast. Piotr był niemal pewien, że  Justyna jest smutna.

- W takim razie zapraszam Cię do mojej ulubionej kawiarenki "Między słowami". Mają tam świetną szarlotkę. Będę czekał o 15.00. Odpowiada Ci?

- Jasne. Znam tę kawiarenkę. Będę.

AAAAAAAAAAA! Odezwała się!!! Odezwała!!! Jutro ją zobaczę! Justyna!!! Justyś!!! Piotr biegał po mieszkaniu, podskakiwał, wyśpiewywał jej imię w różnych tonacjach! Był sam, mógł cieszyć się po swojemu. Czyżby bajki o magii sylwestrowej nocy nie były tylko opowieściami dla grzecznych dziewczynek? Oto on Piotr Dziewoński sylwestrowe popołudnie spędzi z dziewczyną, do której tak bardzo go ciągnęło. I jak tu nie wierzyć w cuda? Piotr chciał w nie wierzyć! Tylko dlaczego ten czas tak się wlecze? Do 15 zostało jeszcze 8 godzin, 35 minut i 20 sekund!



 

 

-




1 komentarz:

  1. Ta piętnasta to mam nadzieję, że nastąpi wcześniej niż za pół roku :) Pisz, Bereniko, pisz :)

    OdpowiedzUsuń