Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 maja 2020

W salonie Świata. Notatki z podróży

Fot. M.G.
Zdarzyło się nam,  podczas spóźnionych wakacji, przypadkiem zawędrować do Vence, uroczego miasteczka we Francji. Trafiliśmy tam dzięki rekomendacji przyjaciół: Sabiny, Jarka i Wojtka. Gdy mówili, jedźcie do [Wąs], w pierwszej chwili nie skojarzyłam (nie znam francuskiego), że chodzi o Vence, miasto, w którym pięć ostatnich lat swojego życia spędził Witold Gombrowicz. Dzisiaj jest tam muzeum pisarza. Mimo, że miasto nie jest duże, około 15 000 mieszkańców, nie mogliśmy trafić do muzeum. Nawigacja mówiła “jesteś u celu”  a my tego celu nie widzieliśmy, mimo że stał przed nami. Kręciliśmy się w kółko dłuższą chwilę, chłonąc atmosferę Starego Miasta. Już dzisiaj nie pamiętam w jakim języku zapytaliśmy przechodnia o muzeum Gombrowicza. Dość, że ów człowiek, najpierw popatrzył na nas jakoś tak dziwnie, po czym skierował nas do Villi Alexandrine, stojącej kilka metrów od nas.
Onieśmieleni weszliśmy po drewnianych, lekko skrzypiących schodach, do mieszkania-muzeum, stając kolejny raz przed dylematem: w jakim języku zapytać o możliwość zwiedzania. Zatrzymaliśmy się  w progu, zakłopotani naszą językową nieporadnością i wtedy, może za sprawą przyjaznego spojrzenia młodziutkiej pani kustosz, a może w przypływie odwagi, wypaliłam po polsku “czy możemy zwiedzić muzeum?” - w odpowiedzi pani uśmiechnęła się i najczystszą polszczyzną odpowiedziała - oczywiście, zapraszam!


Jakież to szczęście, w obcym kraju usłyszeć rodzimy język… Dziewczyna okazała się Polką, która pracowała przy tworzeniu muzeum. Trafiliśmy tam zaledwie 2 lata po  udostępnieniu ekspozycji dla zwiedzających. Żałowałam bardzo, że przed laty mało uważnie przeczytałam książkę Kazimierza Głaza  “Gombrowicz w Vence”. Nadrobiłam kilka miesięcy po powrocie z tych cudownych “lazurowych” wakacji. Trochę się przed nimi broniłam bo czas wtedy był nie do końca odpowiedni. Książkę czytam jak fantastyczną opowieść, przypominam sobie miejsca, w które odwiedziliśmy. Pewnie jeszcze nieraz wrócę do lektury.   Muzeum Gombrowicza w Vence  ma charakter multimedialny. Pełno tutaj zdjęć, książek i innych śladów twórczej aktywności pisarza. Naciskając odpowiednie “guziczki” można posłuchać  wspomnień, fragmentów utworów Gombrowicza itp. Zachwyciła nas lustrzana półka z książkami, przypominająca studnię. Niestety, na próżno szukaliśmy osobistych pamiątek, przedmiotów należących do pisarza, czegoś co pozwoliłoby dostrzec jakim był człowiekiem. Jednak to co zobaczyliśmy, jak i sposób przedstawienia osoby pisarza, przyznaję - zmieniło nasze dotychczasowe postrzeganie Gombrowicza, wyobrażenie o nim.  Gorąco polecamy wizytę w tym, może i skromnym, ale wyjątkowym muzeum: https://lazurowyprzewodnik.pl/muzeum-gombrowicza-vence/
Piękne miejsce do życia wybrali sobie Rita i Witold Gombrowiczowie.
Vence, miasteczko położone dość niegłupio, jak mawiał Gombrowicz, sławne i stare. Katedra z XVI w., mury obronne, wąskie uliczki. Kaplica Różańcowa projektowana przez Matisse”a. Palmy i rozłożyste platany, galerie obrazów, wibrujące słoneczne światło i woda mineralna ze źródła Foux, wytryskająca w różnych punktach miasta. Bogaci i sławni ludzie mieszkający w swoich wygodnych willach i klimat łagodzący wszelkie dolegliwości, umiarkowany, południowy, Alpy Nadmorskie. Salon Świata! [Głaz K. - Gombrowicz w Vence”. Kraków 1989, s. 15]

Doskonały wybór, panie Gombrowicz. A klimat rzeczywiście wyjątkowy. Ból głowy, zatoki, skaczące ciśnienie - nic z tych rzeczy. Jak ręką odjął! 

Niedaleko Radomia,  we Wsoli jest polskie Muzeum Gombrowicza. Tam jeszcze nie byliśmy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz