Fot. Daniel |
A on tyle razy ją denerwował, tyle razy narażał jej serce na stres. Gderał, że w całym mieszkaniu poniewierają się motki włóczki, jakieś tasiemki, sznureczki, że ona nic nie robi tylko dzierga te swoje ozdóbki, kokardeczki na choinkę, łańcuszki...I po co to robi, przecież i tak będzie musiała to rozdać znajomym bo w ich dziupli to wszystko się nie zmieści. Kilka lat temu, gdy mieszkali na wsi pod Bychawą te jej świąteczne upodobania do masowej produkcji ozdób miały jakiś sens. Wanda już w październiku zaczynała planować, projektować świąteczną aranżację ogrodu, gromadziła materiały itp. Ich ogród, świątecznie przyozdobiony jej ręką, wyglądał jak z bajki. Wszyscy się nim zachwycali. Bywało, że obcy ludzie przejeżdżając obok zatrzymywali się żeby zrobić mu zdjęcie… Jan słuchał tych zachwytów, przyjmował je z radością i puchł z dumy ale nigdy żony nie pochwalił. Ot, głupia męskiej przekora. Gdyby mógł cofnąć czas… Ale ten uparciuch CZAS nie daje się cofnąć! Jan drżącą ręką wystukuje na ekranie komórki wiadomość: "...w środę w szpitalu...ręka bezwładnie opada, oczy zachodzą mgłą. Ile trwa ten stan odrętwienia sam nie wie, z trudem pisze dalej: ...zmarła mi żona. Pogrzeb odbył się w sobotę. Przepraszam, że Cię nie powiadomiłem. Jan." - Zaraz! Ściskam komórkę w dłoni, musiałam coś źle przeczytać, albo źle zrozumieć. Jak to? Wanda nie żyje? Wanda, kobieta anioł, chodząca dobroć? Kobieta o wielkim sercu, przepełnionym miłością i życzliwością dla innych ludzi, wyrozumiała żona, kochająca mama i babcia, fantastyczna przyjaciółka, artystka i najlepsza gospodyni? Kogoś takiego już nie ma? To niemożliwe! To nie może być prawda. Ja protestuję! Nie zgadzam się! Walę pięścią w stół aż podskakują filiżanki. Złość, bezsilność, żal wylewają się potokiem łez...Już nigdy! Jak okrutnie dwa słowa te brzmią! - śpiewała przed laty Sława Przybylska. Słuchałam tej piosenki jako dziecko i nie rozumiałam słów. Jak na ironię, teraz same do mnie wróciły, a ich sens jest zrozumiały. Wanda. Nigdy nie spotkałam kogoś równie życzliwego dla świata jak ona. Nigdy u nikogo nie widziałam takiej pogody ducha i radości w sercu, pomimo wszystko, pomimo kłopotów najróżniejszych, których życie fundowało jej bez liku. To wielkie szczęście, że los postawił kogoś takiego na mojej drodze. I tylko tych okazji do spotkań, zmarnowanych, żal. Za mało i za rzadko ze sobą rozmawiałyśmy. Już nigdy...tu na ziemi. Wierzę jednak, że tam, w anielskich ogrodach, Wanda wykorzystuje swoje artystyczne zdolności, przygotowując świąteczne dekoracje. Ale co to? Dałabym głowę, że śliczny aniołek, którego zrobiła dla mnie Wanda przed rokiem, dzisiaj ukryty pomiędzy gałązkami świerku, puszcza do mnie oko i pięknie się uśmiecha! Magia...czary jakieś…i chóry anielskie śpiewają:
Chrystus się rodzi
Nas oswobodzi
Anieli grają
Króle witają
Pasterze śpiewają
Bydlęta klękają
A wiesz, że to całkiem możliwe? W niebie też potrzebują zdolnych ludzi, żeby wszystkim tam było dobrze i żeby czuli się jak w domu. I nie tylko na święta, pewnie koronkowe, delikatne serwetki w oknach i piękne, nitką malowane pejzaże też czynią tam cuda... Jak to powiedziała kiedyś moja śp. Babcia; "Bo tam to pewnie jest tak pięknie, że aż chce się tam iść"... trzymaj się, Kochana B. :)
OdpowiedzUsuńByłam u pani Wandy tylko jeden jedyny raz i żałuję, że tylko jeden i ciesze się, że byłam ten jeden. Podczas tego spotkania pani Wanda otworzyła drzwi swojego domu, pięknego ogrodu i otworzyła swoje serce. Kobieta aniol. Kochała swój ogród, gdzie nawet drzewa rosły tak jak chciały pod troskliwym okiem gospodyni- pani Wanda nie chciała przycinać drzew, nie chciała ich okaleczać. To świadczy o niezwklnie wrażliwości.
OdpowiedzUsuńJakiś czas poznpóź nasz Anioł przeprowadził się, spowodowane to było względami rodzinnymi- kontakt się urwał
Czas i odległość działały na niekorzyść
Nie będzie już spotkania z panią Wanda
' Śpieszmy się kochać- ludzi tak szybko odchodzą"
To prawda. Wystarczył jeden raz, jedno spotkanie, jedna rozmowa żeby polubić Wandę i nigdy o niej nie zapomnieć.
Usuń