Dopełniacz (kogo?
czego?) Jabłonia
Celownik
(Komu Czemu? ) Jabłoniowi
Biernik
(kogo?co?) Jabłoń
Narzędnik
(z kim? z czym?) z Jabłoniem
Miejscownik
(o kim? o czym?) o Jabłoniu
Wołacz (o!)
Jabłoń!
Śpieszę z wyjaśnieniem, że na lekcjach języka polskiego uważałam, odmianę rzeczowników przez przypadki opanowałam celująco. Myślę, że moje polonistki, zarówno z podstawówki jak i liceum bez oporów poświadczą moją wiedzę w tym zakresie. Jabłoń, o którym piszę to nie jest drzewo owocowe chociaż powiązania z drzewem ma! Ten Jabłoń, w odróżnieniu od tej jabłoni, jest nazwą miejscowości, będącej siedzibą gminy, w województwie lubelskim, powiecie parczewskim. Początek mojej fascynacji Jabłoniem przypada na dzień 13 maja 2015 r. W tym dniu uczestniczyłam w Forum Bibliotekarzy, organizowanym przez WBP im. H. Łopacińskiego w Lublinie.Tam obejrzałam prezentację z komentarzem Dariusza Łobejko, wójta gminy Jabłoń. Pamiętam jak z każdym słowem "faceta w garniturze" (tak na swój własny użytek nazwałam pana wójta bo zwyczajnie nie dosłyszałam nazwiska) szczęka mi opadała coraz niżej z...niedowierzania, zachwytu i...zazdrości. Bo oto, w sercu niewielkiej (niespełna 5 tys. mieszkańców) gminy zobaczyłam centrum świata - trzykondygnacyjny budynek, z przestrzenią dla szeroko pojętej działalności kulturalnej, zaaranżowaną, nie dość że gustownie i ze smakiem, to jeszcze nowocześnie i funkcjonalnie. Od razu chciałam jechać do Jabłonia żeby na miejscu skonfrontować opowieść z rzeczywistością...Oczywiście nie omieszkałam swojego pragnienia publicznie wypowiedzieć. Trochę to trwało nim okazja sama się nadarzyła. Powiatowa Biblioteka Publiczna w Lublinie zaprosiła bibliotekarzy, w tym mnie, na wizytę roboczą właśnie do Jabłonia! Rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej niebezpieczna dla mojej szczęki, która znowu niebezpiecznie zaczynała opadać...z wrażenia, rzecz jasna! A pana wójta zwyczajnie nie poznałam, w dżinsach, z pourlopową opalenizną, wyglądał jak młody chłopak czy zwykły czytelnik, który wpadł do biblioteki po książkę a nie jak najwyższa władza w gminie! I tylko energia pozostała niezmienna! A jabłoń, jako drzewo owocowe, pojawiała się w różnych okolicznościach, pod różną postacią, nawet w wyglądzie krzeseł... Do Jabłonia warto "zabłądzić", zajrzeć do "centrum świata" czyli Gminnej Biblioteki Publicznej; poszukać śladów bytności rodu Zamoyskich, a zwłaszcza Augusta Zamoyskiego, znanego rzeźbiarza; w miejscowym muzeum posłuchać barwnych opowieści pani Basi, kustosza muzeum, która o historii Jabłonia wie wszystko; pospacerować po miejscowości, w której czas zdecydowanie nieco wolniej płynie, a przy okazji uciąć sobie miłą pogawędkę z przesympatycznym i bardzo kontaktowym gospodarzem gminy.
Śpieszę z wyjaśnieniem, że na lekcjach języka polskiego uważałam, odmianę rzeczowników przez przypadki opanowałam celująco. Myślę, że moje polonistki, zarówno z podstawówki jak i liceum bez oporów poświadczą moją wiedzę w tym zakresie. Jabłoń, o którym piszę to nie jest drzewo owocowe chociaż powiązania z drzewem ma! Ten Jabłoń, w odróżnieniu od tej jabłoni, jest nazwą miejscowości, będącej siedzibą gminy, w województwie lubelskim, powiecie parczewskim. Początek mojej fascynacji Jabłoniem przypada na dzień 13 maja 2015 r. W tym dniu uczestniczyłam w Forum Bibliotekarzy, organizowanym przez WBP im. H. Łopacińskiego w Lublinie.Tam obejrzałam prezentację z komentarzem Dariusza Łobejko, wójta gminy Jabłoń. Pamiętam jak z każdym słowem "faceta w garniturze" (tak na swój własny użytek nazwałam pana wójta bo zwyczajnie nie dosłyszałam nazwiska) szczęka mi opadała coraz niżej z...niedowierzania, zachwytu i...zazdrości. Bo oto, w sercu niewielkiej (niespełna 5 tys. mieszkańców) gminy zobaczyłam centrum świata - trzykondygnacyjny budynek, z przestrzenią dla szeroko pojętej działalności kulturalnej, zaaranżowaną, nie dość że gustownie i ze smakiem, to jeszcze nowocześnie i funkcjonalnie. Od razu chciałam jechać do Jabłonia żeby na miejscu skonfrontować opowieść z rzeczywistością...Oczywiście nie omieszkałam swojego pragnienia publicznie wypowiedzieć. Trochę to trwało nim okazja sama się nadarzyła. Powiatowa Biblioteka Publiczna w Lublinie zaprosiła bibliotekarzy, w tym mnie, na wizytę roboczą właśnie do Jabłonia! Rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej niebezpieczna dla mojej szczęki, która znowu niebezpiecznie zaczynała opadać...z wrażenia, rzecz jasna! A pana wójta zwyczajnie nie poznałam, w dżinsach, z pourlopową opalenizną, wyglądał jak młody chłopak czy zwykły czytelnik, który wpadł do biblioteki po książkę a nie jak najwyższa władza w gminie! I tylko energia pozostała niezmienna! A jabłoń, jako drzewo owocowe, pojawiała się w różnych okolicznościach, pod różną postacią, nawet w wyglądzie krzeseł... Do Jabłonia warto "zabłądzić", zajrzeć do "centrum świata" czyli Gminnej Biblioteki Publicznej; poszukać śladów bytności rodu Zamoyskich, a zwłaszcza Augusta Zamoyskiego, znanego rzeźbiarza; w miejscowym muzeum posłuchać barwnych opowieści pani Basi, kustosza muzeum, która o historii Jabłonia wie wszystko; pospacerować po miejscowości, w której czas zdecydowanie nieco wolniej płynie, a przy okazji uciąć sobie miłą pogawędkę z przesympatycznym i bardzo kontaktowym gospodarzem gminy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz