Przystanek "czterdziestka" nie wziął się znikąd. Delektuję się swoją 40-tką, cieszę dojrzałością, świadomością atutów i zalet, możliwością spełniania marzeń. Piszę ten blog bo pisanie jest dla mnie jak oddychanie. Będzie w nim o codzienności, zwyczajnie pięknej, o radości czerpanej z drobiazgów, o przeczytanych książkach, o podróżach, o odkrywaniu nowych smaków, miejsc, wrażeń...To jest jak poemat na cześć najpiękniejszego okresu w życiu...
Łączna liczba wyświetleń
czwartek, 31 października 2024
Ostatnia ziemska droga
Jutro uroczystość Wszystkich Świętych, pojutrze Dzień Zaduszny. Myśli o Bliskich, Przyjaciołach, Znajomych, którzy odeszli do - mam nadzieję - lepszego świata, towarzyszą mi od kilku dni. Dzień po smutnej uroczystości pożegnania Kolegi i dobrego Sąsiada napisałam krótką refleksję, którą dzisiaj chcę się podzielić.
Byłam tam. Na katafalku, tuż przed ołtarzem stała trumna z tabliczką z Twoim imieniem i nazwiskiem. Na ławce, ustawionej przed trumną, spowici w smutną czerń siedzieli Twoi najbliżsi: córka, syn i zięć. Za plecami słyszałam placz, co chwila docierał do mnie z trudem tłumiony czyjś szloch. Nie wiedziałam czyj, zresztą byłam pochłonięta własnym smutkiem, a raczej próbą wytłumaczenia sobie samej co ja tutaj robię? Przecież to niemożliwe żebym uczestniczyła w Twojej ostatniej ziemskiej drodze?
Na cmentarzu widziałam jak trumna znika w otchłani grobu. Widziałam to wszystko ale i tak nie docierało do mnie, że wieczorem nie spotkam Cię na zakupach. Od wczoraj, gdy dowiedziałam się o Twoim nagłym odejściu, nomen omen, właśnie na zakupach, moja świadomość nie chce przyjąć do wiadomości faktów. No bo jak to możliwe? Przecież zaledwie 4 lata temu wielkim szokiem dla wszystkich było odejście Twojej żony. Pamiętam jeszcze ten ogromny żal, niedowierzanie i bunt po stracie Przyjaciółki. Mimo, że Ona, chorobą próbowała nas przygotować na najgorsze. Nie udało się. Tamten mój ból był zapewne tylko ułamkiem bólu jaki stał się udziałem Najbliższych. Wiem, rozumiem, wyobrażam sobie bo mam za sobą podobną traumę.
Lubiłam Was oboje, bywałam w Waszym domu. Zawsze gościnni, serdeczni, otwarci, chętni do pomocy.
I znowu, podobnie jak przed czterema laty, spokoju nie dają pytania; dlaczego? Przecież za kilka miesięcy zamierzałeś przejść na emeryturę? Przecież ból po tamtej stracie trochę zelżał. Opatrzność czuwała, przynosiła dobre zmiany... Więc dlaczego teraz, tak bez uprzedzenia, wszystko zabrała?
Tak jak przed czterema laty!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz