Fot. B.C. |
- Eustachy Rylski, czytała pani? - Hmmm, raczej nie. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą i... pobiegłam do biblioteki w poszukiwaniu czegokolwiek. Na półce stały "Człowiek w cieniu" i "Wyspa". Chyba nie były zbytnio rozchwytywane. Wypożyczyłam obie. Mimo, że zdjęcie autora na okładce nie zachęcało. No cóż, wstydzę się, ale wtedy pomyślałam sobie "Rylski, ależ Ty brzydki jesteś ". Ale co tam, przecież chciałam przeczytać co autor napisał a nie go oglądać. Przeczytałam i... zachwyciłam się. Przeczytałam...to niedobre określenie. Ja się delektowałam lekturą, smakowałam każde słowo...Z tak piękną polszczyzną już dawno nie miałam do czynienia. Potem jeszcze zdarzyło mi się, zdaje się, na Targach Książki, z bliska zobaczyć pisarza, w którym pomimo "nienachalnej urody" zakochałam się od pierwszego przeczytanego zdania...No cóż, moje wrażenia po konfrontacji zdjęcia z rzeczywistością, potwierdziły się, wręcz przybrały na sile. Ale co tam! Uroda jest tylko przyjemnym ale mało istotnym dodatkiem. To co istotne kryje się zupełnie gdzie indziej. Rylski to nie jest pisarz, który wysypuje książki z rękawa. Pisze mało ale za to jak pisze! Gdzieś po drodze wśród moich lektur znalazł się "Warunek" i "Po śniadaniu" a ostatnio "Obok Julii". "Po śniadaniu" to zbiór opowiadań, perełek wśród krótkich literackich form. Nie lubię opowiadań z tej prostej przyczyny, że zbyt szybko się kończą, jednak do tego niewielkiego objętościowo zbioru, wracałam kilkakrotnie, pomimo tej mojej urojonej niechęci. Eustachy, ciekawe jak się zdrabnia to imię? Żart. Nie ma takiej potrzeby. Już nie ma. Poczucie piękna a zwłaszcza ocena męskiej urody chyba z wiekiem się zmienia a może to pan Rylski z wiekiem wyprzystojniał? Dzisiaj gdy oglądam go na wizji widzę o wiele, wiele więcej niż tylko powierzchowność...stwierdzam, że to naprawdę mądry facet, któremu - jak sam mówi - najlepiej wychodzi pisanie. Uroda nie ma z tym nic wspólnego. Gdybym dzisiaj po raz pierwszy zobaczyła zdjęcie autora, pomyślałabym raczej "Rylski, ależ ty jesteś interesujący".
Ps. Dziękuję, Panie Władku, za to, że wiele lat temu zaraził mnie pan "Rylskim" a pana drogi Autorze przepraszam, że początkowo nie dostrzegłam oryginalności rysów twarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz