W kaszy jaglanej rozsmakowałam się już dawno...Przyrządzałam ją już w wersji na słodko i na słono, robiłam pierogi i ciągle udoskonalam receptury bo uważam, że akurat ta kasza, choćby z racji swoich walorów odżywczych i zdrowotnych, jest wdzięcznym elementem eksperymentów. Ostatnio, zdarzyło mi się popróbować ciasta z kaszy jaglanej z owocami. Było pyszne. Jak się dowiedziałam od Agnieszki, bo to za jej sprawą ten wyjątkowy deser rozpieszczał moje podniebienie, przepis zaczerpnęła z fajnego bloga:
http://www.powiedzdietomnie.pl/2017/03/ciasto-kaszy-jaglanej-owocami.html
W oryginale jest to deser z wykorzystaniem ksylitolu, oleju kokosowego i prawdziwej wanilii. Z braku w mojej kuchni tak wyszukanych składników zastosowałam zwykły cukier, w ilościach śladowych (4 łyżeczki na 0,5 kg ugotowanej kaszy), cukier wanilinowy i olej rzepakowy (2-3 łyżki oleju), dodałam 2 jaja od szczęśliwych kur i sypnęłam 1 łyżeczkę proszku do pieczenia. Wszystko razem zblendowałam. Przełożyłam do formy typu keksówka bo nie mogłam zlokalizować tortownicy. Posypałam czarnymi porzeczkami i wstawiłam na kilkanaście minut do piekarnika nagrzanego do 180 *C. Jak smakowało? - Ano tak...że zostało już tylko zdjęcie...i wspomnienie niebiańskiego smaku.
Przystanek "czterdziestka" nie wziął się znikąd. Delektuję się swoją 40-tką, cieszę dojrzałością, świadomością atutów i zalet, możliwością spełniania marzeń. Piszę ten blog bo pisanie jest dla mnie jak oddychanie. Będzie w nim o codzienności, zwyczajnie pięknej, o radości czerpanej z drobiazgów, o przeczytanych książkach, o podróżach, o odkrywaniu nowych smaków, miejsc, wrażeń...To jest jak poemat na cześć najpiękniejszego okresu w życiu...
Łączna liczba wyświetleń
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz