Fot. B.C. |
Szła spacerowym krokiem, kłócąc się sama ze sobą. Piasek, tuż przy linii brzegowej był ubity na tyle, że stąpanie po nim nie sprawiało trudności a mięśnie ud nie bolały ale wystarczyło zboczyć o krok ze ścieżki, wydeptanej przez nielicznych spacerowiczów, żeby buty zapadały się w grząskim piasku, a spacer zamieniał się w forsowną przeprawę. Kiedy to się stało? - Myślała. Kiedy rozsądek odniósł zwycięstwo nad spontanicznością? Mimo starań, nie mogła sobie przypomnieć tego momentu. Miała wrażenie, ze to stało się jakby poza mną. Jakby ktoś, bez pytania jej o zgodę, wcisnął ją w ciasny gorset...
Na długo po tym, jak opuściła Wybrzeże, żałowała, że wtedy, na plaży, nie pozwoliła sobie na spontaniczność. Nie poluzowała gorsetu choć bardzo tego pragnęła.